Uojeeeej.....jestem wykonczona, przyjmnie zmachana, niesamowicie spocona:D 2 godzinki na rowerze z Kochaniem, buszowanie po lesie, po wertepach, zjezdzanie z leśnych górek bez okularów na łeb na szyje...Rewela! Ja wykorzystuje rower w tradycyjny sposób, Kochanie szaleje i wariuje, skacze przez muldy, wybija sie na korzeniach, skacze po ławkach jak na pogo;) Jak zaczne jezdzic tak jak on [i jak bede miała rower z amorkami] to bede mogła powiedziec, ze jestem zmeczona:> Hmmm, no to teraz ide wypalić reszte energii nad anatomią;p
Dodaj komentarz