Archiwum 21 lipca 2003


lip 21 2003 Bez tytułu
Komentarze: 0

Salsa wróciłaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!;))))))) Salsunia: nareszcie:-)) Szkoda tylko, ze nie bedzie Cie na zlocie;(((

A ja własnie wróciłam z plaży. Poszliśmy z Kochaniem najpierw ogladać Mexykanina [na takim żaglowcu mogłabym pływac: schludny, zadbany, skomny ale imponujący, załoga sympatyczna, czysta, niepijana, nir to co ruski.....] a potem na plaże kapać się. Niestety, bylismy tylko we dwójke wiec jak jedno pływało to dugie musiało pilnować rzeczy, w związku z tym nie mogłam Kochania podtopic:D W przebieralni było tak intymnie, ze az mielimy ochote na bzzzzzzz......ale jakos nie wyszło:-) Znowu sie opaliłam ale nie wiem czy moja skapobarwnikowa skóra jest z tego zadowolona:>  Nareszcie wakacje pełną gębą!!! Co prawda wyników egzaminu jeszcze nie mam ale....e-e, nie mówie zeby nie zapeszac....

Umówiliśmy sie z Kochaniem, ze połowe jedna dnia spędzamy na jego spodób a druga na mój....a są to 2 odmienne sposoby:>>>

Właśnie Kochanie wpadło i na mnie nafukało. Ostatnio coraz czesciej sie na mnie złosci i narzuca mi cos oraz zarzuca cos wiec kłócimy sie non stop. faktem jest ze wina lezy czasem po mojej stronie a czasem po jego ale ja czuje sie coraz czesciej krytykowana i nieakceptowana, coraz czesciej on cos do mnie ma, co az czesciej osadza mnie niesprawiedliwie i ma pretensje. Zaczynam sie zastanawiac czy to ma sens a jesli ma to ile czasu bedzie musiało minąć zanim sie 'dotrzemy' ze przestana lecieć wióry przy kazdej rozmowie? Czy to jest taki etap przejsciowy, czy koncowy? Najlepsze jest to, ze on przy kazdj kłótni chce sie pakowac i wyjezdzac:/ Jesli to jest jego sposób na rozwiazywanie problemów to albo sie rozstaniemy albo na moich barkach spocznie łagodzenie sporów lub branie wszystkiego na siebie...ale i tak go Kocham wiec jakoś bedzie, musi byc.

Własnie wydudlałam na pusty żoładek całą Warke [a jestem bardzo ekonomiczna] wiec jak wytrzezwieje to zobacze co tu takiego nasmarowałam, juz mi sie klawsze placza...i mam czkawke;(

madzinka : :